KRZAK - recenzje jeszcze świeże:

KRZAK - prasa pisze:

Parada wspomnień - Krzak Reunion Tour Wrocław 19.05.2002

Co tu dużo mówić - spotkanie z legendą!
Krzak oficjalnie zszedł ze sceny w 1983 roku,po śmierci "Skiby" Skibińskiego. Pierwotny skład ,z Janem Błędowskim, rozleciał się dwa lata wcześniej. Błędowski znalazł azyl w Niemczech, Andrzej Ryszka (perkusista) po przygodzie z VooVoo wyemigrował do Kanady. Gitarzysta Leszek Winder i basista Jerzy Kawalec są wciąż aktywnymi muzykami na Śląsku i udzielają się w wielu projektach. Ale o Krzaku było cicho... Do zeszłego roku. Zebrali się i zagrali jeden, gorąco przyjęty koncert. W Niemczech. Pomyślałem "i koniec". Zaskoczyli mnie jednak i mogłem ujrzeć jedną z legend polskiego rocka na żywo. Wyszli punktualnie, o 20:00. Zaczęli bez niespodzianek, od dynamicznego "Kansas", którym otwierali też swoje koncerty 22 lata temu.
Wrażenie? Niesamowite. Błędowski i Ryszka prawie niezmienieni, Kawalec i Winder dają czadu aż miło. Płynnie przechodzą w "Blues E-dur" i Maestro Jan Błędowski (jak go zaanonsował Kawalec :) przedstawia zespół. Tak jak na debiutanckim ich LP. Trochę żartobliwie mówi o spotkaniu na ziemi obcej ("dla niektórych obcej") i o tym, że w czasie obecnej trasy spotykają się z zaskakująco ciepłym przyjęciem. Brawa, a oni rozkręcają bluesa...dłuuugo, długo. Skrzypek pojedynkuje się z Winderem, ależ im to fajnie wychodzi. Jakby czas się cofnął do momentów ich świetności, jakby nie minęło 20 lat przerwy! I tak przez cały koncert - przebój za przebojem, bo jest i "Czakuś" i "Smuteczek" i zwariowana "Przewrotna Samba". Dedykacja w utworze "Lakis" - wiadomo komu. Błędowski ma prześmieszną solówkę, cytuje Koziołka Matołka, nawet Kawalec uśmiecha się spod chmury kapelusza. W "Dla Fredka" swoje pięć minut ma Ryszka, fajne solo miotełkami, potem dłońmi a na koniec dopiero pałkami. Skończyli po niespełna 90 minutach, "Dżemową maszynką" i "Winter rock"... Na szczęście dali się uprosić, trzy bisy (co prawda powtarzające program właściwego koncertu) dopełniły szczęścia. A potem jeszcze krótkie rozmowy za kulisami, autografy...i do domu :)
Wrażenia? No cóż, znakomity, świetnie zagrany występ. Nie było niemal widać 20 lat wspólnego nie grania, pełen profesjonalizm. Trochę szkoda, że tak mało osób przyszło do klubu. Fajnie, że głównie młodzi ludzie, z winylami pod pachą :). Ryszka i Błędowski mówili o możliwości nagrania nowego studyjnego albumu. Nie wiem, jak wy, ale ja tam jestem zdecydowanie za! Bo Krzak IS BACK i z całą pewnością nie stracił nic z magii którą miał 20 lat temu.

2002-05-19 - Tarkus


Krzak Reunion Tour - "Miasto Krakoff", Kraków


Ostatnie kilkanaście miesięcy spokojnie nazwać można gorączką powrotów. Po prostu ni stąd ni zowąd kilkanaście, starych, uznanych kapel postanowiło raz jeszcze skrzyżować instrumenty. Nie wiem czy mam czy mam rację, ale zaczęło się od ubiegłorocznego powrotu weteranów z Turbo. Nowa płyta, sporo kontrowersji, ale najważniejsze, że zespół gra dalej. Potem "oryginalny" skład TSA, w zapowiedzi nowy album Piekarczyka... Tak więc mieliśmy już prawie wszystko. Prawie, gdyż brakowało prekursorów. Aż tu nagle dobiega mnie wieść, że w niemieckim miasteczku Waltrop odbył się koncert śląskiego bandu Krzak. Zapytacie co z tego, że w Niemczech, i tak w ogóle, co to u diabła jest Krzak...? Czemu w Niemczech - pewnie dlatego, że to obecnie miejsce zamieszkania lidera i założyciela zespołu - skrzypka Jana Błędowskiego, a czym jest Krzak ?
Z pewnością zespołem, bez którego polska scena bluesowo-rockowa nie byłaby tym, czym jest dzisiaj. Tak więc innymi słowy, jest to zespół, który jako jeden z pierwszych, o ile nie pierwszy, stawiając na muzykę przełamał pop-kulturalną barierę. Chyba nie przesadzam zbytnio, że Błędowski, Kawalec, Winder i Ryszka stali się kimś w rodzaju polskich The Rolling Stones. Bezkompromisowi, szczerzy, utalentowani i wspaniale "wyszkoleni" pokazali, że prawdziwy rock, czy też prawdziwy blues tudzież połączenie wymienionych gatunków, może równie łatwo zawładnąć sercami wygłodniałej polskiej publiki co chałturowate piosneczki Czerwonych Gitar. Pamiętajmy, iż zespół powstał prawie trzydzieści lat temu...
Ale do rzeczy. Z początkiem maja odbyła się w Polsce trasa zatytułowana "Krzak Reunion Tour". Przyznam szczerze, że początkowo do opisywanej imprezy podszedłem dość sceptycznie. Na jaki odzew liczyć może w dzisiejszych czasach blues, i to w wykonaniu czysto instrumentalnym ? Jak dowiedziałem się później rozmawiając z Leszkiem Winderem, w katowickiej Leśniczówce muzycy zmuszeni zostali nawet do zorganizowania dodatkowego koncertu ... Ja miałem przyjemność zobaczyć panów występujących w krakowskim klubie Miasto Krakoff. Średniej wielkości, dwupiętrowy klubik z awangardowo wystrojonym wnętrzem. Zdecydowanie inny klimat niż przesiąknięta bluesem i piwem Leśniczówka ... Zresztą i publika grodu Kraka ze zbytnio probluesowych upodobań raczej nie słynie... Po dwóch bardzo udanych koncertach, nadchodząca impreza dla nerwów rozochoconych muzyków mogła stanowić nie lada wyzwanie. Tak czy inaczej miałem przyjemność towarzyszyć kwartetowi również podczas przygotowań do występu, i powiem wam jedno - Nigdy wcześniej nie widziałem tak krótko próbującego zespołu.
Koncert rozpoczął się od w założeniu śmiesznej przemowy managera. Po owej oracji, na scenie pojawili się oczekiwani muzycy. Powiem tak: koncert zespołu Krzak powinien być czymś, w rodzaju elementarza dla każdego, kto marzy by w swym życiu zajmować się graniem muzyki. "Dziadkowie" wyszli jak stali. Co znaczy gitara, bas perkusja i skrzypce w rękach ludzi, którzy wiedzą, co zrobić z tymi instrumentami ... Wspaniałe dialogi gitarowo-skrzypcowe, łagodne, czułe dudnienie basu, zresztą Kawalec w pewnym momencie odegrał najpiękniejsze basowe solo, jakie kiedykolwiek w życiu słyszałem. Przebrzmiały hity typu: "Ontario", "Kansas", "Przewrotna Samba" i nagle nastąpiło coś, co dosłownie wbiło mnie w ziemię. Owym czymś, jest pochodzący z 1980-go roku utwór "Czakuś". Skrzypcowo-gitarowy heavy rock. Agresywnie, ciężko, dobitnie... Zaraz potem "Blues H-Moll czyli Smuteczek".
Przyznam, że pierwszy raz w życiu mam problem z opisaniem koncertu. Tego się nie słuchało, to wszystko się czuło. Każde uderzenie w strunę, każde dotknięcie smyczka, każdy jeden talerz, plumknięcie basu...

Michał Krzywda - Metal Hammer 133 7/2002


JAK PRZED LATY


Nie widzieli się 20 lat, a mimo to zagrali bardzo dobry koncert. słynny Krzak powrócił w wielkim stylu.
Krzak to super-grupa przełomu lat 70 i 80, jeden z głównych przedstawicieli słynnego "śląskiego brzmienia". Po wydaniu trzech płyt i kilku zmianach składu zespół rozpadł się. Sobotni koncert był częścią ogólnopolskiej trasy koncertowej Krzaka reaktywowanego po 20 latach przerwy. Muzycy pojawili się w klasycznym, najsłynniejszym składzie: gitarzysta Leszek Winder, basista Jerzy Kawalec, perkusista Andrzej Ryszka (przyjechał specjalnie z Kanady) i skrzypek Jan Błędowski (obecnie mieszka w Niemczech).
Nie widzieli się bardzo długo, spotkali się dopiero na kilka dni przed trasą. Nie było tego jednak słychać w ich grze. Kilka pierwszych piosenek zabrzmiało wprawdzie trochę zbyt "ostrożnie", słysząc gorące owacje publiczności, muzycy rozkręcili się jednak na dobre. Najpopularniejszą do dziś płyta zespołu jest koncertowa "Blues Rock Band" (na początku lat 80. Osiągnęła status "złotej", przed dwoma laty ukazała się jej kompaktowa reedycja). Muzycy z pewnością zdają sobie z tego sprawę, bo występ rozpoczęli identycznie jak na tym właśnie albumie. Szybki, pełen energii "Blues E-dur" pod koniec zwolnił tempo, a Błędowski śpiewnym głosem przedstawił zespół - wszystko tak samo, jak na kultowej płycie. Potem usłyszeliśmy jeszcze m.in. "Czakusia", "Iluzyt" i "Smuteczek". Jazz-rockowe tematy i oparte na nich bluesowe improwizacje - wszystko brzmiało jak przed laty, może tylko wzbogacone o doświadczenie niemłodych już przecież muzyków.
Zainteresowanie tym koncertem było tak duże, że wielu chętnych nie weszło do klubu - organizatorzy musieli wprowadzić ograniczenia co do liczby słuchaczy. Dla fanów śląskiego bluesa mamy jednak dobrą wiadomość. 20 maja o godz. 19,oo w studiu Radia Katowice Krzak zagra specjalny, rejestrowany koncert - być może zapis tego występu ukaże się na płycie.

Marcin Babko - Gazeta Wyborcza 13 maja 2002 r.


KRZAK, 21 LAT PÓŹNIEJ


Coraz częściej bohaterowie muzycznych uniesień sprzed wielu lat wracają na scenę. Dzieje się tak nie tylko na scenach światowych, ale i na naszym rynku muzycznym. Takie wydarzenia mają nie tylko wartość sentymentalną, ale przypominają młodej publiczności, doświadczonej przerwaną ciągłością pokoleniową, jak było dawniej, gdy, jak to widać teraz wyraźnie, polska muzyka była bardzo różnorodna i interesująca.
W niedzielę w klubie Miasto Krakoff wystąpił reaktywowany po 21 latach zespół Krzak. Jego muzycy pochodzili ze śląskiego środowiska bluesowego i swój styl wywodzili z amerykańskiej tradycji białego bluesa, którego podstawi tacy giganci, jak Mike Bloomfield, Al. Kooper, Steven Stills. Ten okres w historii muzyki końca lat 60. Zaowocował powstaniem improwizowanej muzyki tworzonej na styku jazzu, rocka i bluesa, której eksponentami były zespoły Blood Sweat & Tears, Flock i w końcu Mahawishnu Orchestra Johna McLaughlina. Konsekwencją artystyczną tych czasów było powstanie legendarnych zespołów "elektrycznych" Milesa Davisa i przełom w stylistyce jazzu, kapitalny dla obecnego oblicza muzyki.
Krzak był zespołem instrumentalnym, który zdobył wielką popularność w niszach alternatywnej muzyki młodzieżowej, a gromadził na koncertach tłumy. Po rozwiązaniu zespołu muzycy rozjechali się po świecie, toteż ich powrót wymagał dużych wysiłków również organizacyjnych. Niemniej po latach Krzak odrodził się w swoim najsilniejszym składzie z Janem Błędowskim na skrzypcach elektrycznych, Leszkiem Winderem na gitarze, Jerzym Kawalcem na basie i Andrzejem Ryszką na perkusji.
Koncert zgromadził w znakomitej większości tych, którzy przy muzyce Krzaka spędzili młodość, ale było też wielu młodych ludzi, dla których to tylko legenda. Pogodziła ich muzyka, choć koncert rozkręcał się bardzo powoli i dopiero w końcowe jego fragmenty przypominały stare, dobre czasy "ostrego" grania. Szczególnie wyróżniał się nadal znakomity, porywający i "sceniczny" Jan Błędowski. Jest on jedynym znanym mi skrzypkiem improwizującym - kontynuatorem linii Sugar "Cane" Harris - Jerry Goodman.
Entuzjastyczna publiczność zmusiła muzyków do bisowania prawie całego programu.
Znakomity koncert. Pięknie i nie wyłącznie wzruszająco.

Grzegorz Tusiewicz - Dziennik Polski 15 maja 2002 r.


KRZAK ZNÓW NA SCENIE - PODRÓŻ SENTYMENTALNA


Skórzane kurtki, wytarte dżinsy, solidnie przysiwione włosy... Tym razem w Mieście Krakoff - na widowni i na scenie - przeważali czterdziestolatkowie. Po 21 latach milczenia na scenę powrócił zespół Krzak.
I wrócił w swym najlepszym składzie, z Janem Błędowskim na skrzypcach, Leszkiem Winderem na gitarze, Jerzym Kawalcem na gitarze basowej i Andrzejem Ryszką na perkusji. Znów popłynęły dobrze znane kawałki: "Blues E-dur", "Czkuś", Skałki", "Dla Fredka", "Ściepka", "Dżemowa maszynka". Jan Błędowski umiejętnie sterował nastrojami. Chwilami robiło się przejmująco (słynny "Blues h-moll czyli smuteczek"), chwilami refleksyjnie ("Lakis" dedykowany Antymosowi Apostolisowi) by "Przewrotną Sambą" powrócić do klimatu beztroskiej zabawy.
Istniejący od 1972 roku zespół stał się ewenementem na polskiej - i nie tylko - scenie rockowej. Będąc zespołem wyłącznie instrumentalnym, zdobył ogromną popularność (dwie Złote Płyty, kilkaset koncertów w wielu krajach Europy). Zawiesił działalność w 1983 roku, po tragicznej śmierci zaprzyjaźnionego i współpracującego z zespołem charyzmatycznego harmonijkarza Ryszarda Skibińskiego. Pozostawił po sobie trzy płyty: "Krzak Blues Rock Band Live", "Paczka", "Krzak'i", oraz wspomnienie znakomitych koncertów. Bo był to głównie zespół koncertowy, nawiązujący bliski kontakt z publicznością. I tak też się stało na niedzielnego wieczoru. Wyposzczeni ponad dwudziestoletnim czekaniem fani zareagowali natychmiast, a po koncercie wymusili blisko półgodzinne bisy.
Muzycy byli w znakomitej formie. Wirtuozowskie dialogi skrzypiec Błędowskiego z santanowsko-claptonowsko-hendriksowską gitarą Windera, świetnie rozumiejąca się sekcja rytmiczna Kawalec-Ryszka przyniosły muzykę perfekcyjnie wykonaną, a jednocześnie żywą i bezpretensjonalną. Dawne kawałki zabrzmiały jak nowe.
Blues jest takim rodzajem muzyki, który się nie starzeje. Może dlatego, że gra się go głównie z potrzeb sercowych, nie rynkowych. Podobnie z jego wykonawcami; dobry bluesman jest jak wino. Ostatni raz widziałem Krzaka 27 lat temu. Zespół dał wtedy wspaniały koncert w wypełnionej szczelnie hali Wisły. Podobnie było niedzielnego wieczoru, choć do Miasta Krakoff przybyła zaledwie garstka wiernych fanów. Bardziej utkwił mi w pamięci chyba jednak ten z 1975 roku, wszak wszyscy byliśmy wtedy młodsi o 27 lat.

Jerzy Armata - Gazeta Wyborcza 14 maja 2002 r.


KRZAK ALIVE

9.09.2001, Waltrop, Niemcy


Do miasta leżącego niedaleko Dortmundu zjechało ponad 400 fanów, tak pokolenia dzisiejszych 30/40-latków znających Krzaka z przeszłości, jak i młodszych, znających zespół wyłącznie z płyt i ... opowiadań rodziców. Już na kilka godzin przed koncertem w grupkach ludzi zgromadzonych przed halą dało się wyczuć podniecenie, rosnące w miarę zbliżania się pory koncertu. Wszyscy byli ciekawi jak po tylu latach zabrzmi muzyka Krzaka.
W wypełnionej, zupełnie ciemnej hali miasta Waltrop zabrzmiała zapowiedź w dwóch językach (niemieckim i polskim): "Panie i Panowie, z czasu legendarnej płyty "Live", o oryginalnym składzie, po ponad dwudziestu latach, znowu na estradzie, grupa Krzak !!!".
W tym momencie, nie tylko chyba ja, poczułem gęsią skórkę. Reflektory poszły pełną parą i na scenie pojawiła się grupa KRZAK - jak zawsze od lewej: Jerzy Kawalec (bas), Andrzej Ryszka (perkusja), w środku Jan Błędowski (skrzypce) i po prawej Leszek Winder (gitara). Rozpoczęli utworem "Kansas". Publiczność była pozytywnie zaskoczona. W trakcie drugiego utworu, którym był "Blues E-dur", zamykały się już otwarte z wrażenia usta publiczności a na twarzach rysowała się koncertowa rozkosz. Motor sekcji był tak precyzyjny, że nie chciało się wprost uwierzyć, że muzycy nie grali z sobą tyle lat. Jan Błędowski i Leszek Winder posuwali unisona i dwugłosowe pasaże z precyzją i uczuciem stanowiącą klas ę samą w sobie. Podtytuł zawarty na płycie Krzaka - blues, rock, jazz - nie oddawał na krążku pełni potęgi muzyki grupy. Możliwe to było dopiero podczas koncertu. Niczego nie brakowało - choć to muzyka wyłącznie instrumentalna. Były rockowe eksplozje, ale także pełne napięć romantyczne nastroje, były też karkołomne jazzowe pasaże z wtrąceniami klasyki - przede wszystkim za sprawą Jana Błędowskiego. W jednej z solówek odważnie połączył hymny., polski i niemiecki, przywodząc na myśl Jimiego Hendrixa w Woodstock. Nie przesadzę gdy jego grę porównam z dokonaniami takich gwiazd skrzypiec jak Jerry Goodman albo Jean-Luc Ponty. Staram się być obiektywny. Przeżyłem bardzo dużo reaktywacji zespołów i byłem na ich koncertach.. W wielu przypadkach poza odnotowaniem faktu, niewiele więcej można było napisać. Nie chodzi tu tylko o twórców z Polski, dotyczy to także wykonawców amerykańskich i angielskich. Winder pokazał się jako doświadczony i dojrzały gitarzysta rocka ale przede wszystkim bluesa. Kilka słów warto też poświęcić sekcji rytmicznej. Popisy Andrzeja Ryszki były pomysłowo zbudowane. Z początku grał rękami (bez pałeczek) niczym na bongosach, by po chwili przejść do ostrych ataków na pełnym zestawie. Solo Jurka Kawalca było raczej spokojne, podkreślone pięknymi brzmieniami gitary bezprogowej i dawały klimat sferyczny.
Cały program mógł się podobać. Dla mnie, szczególnie zabrzmiały "Skałki" i "Czakuś", które od lat darzę niezmiennym sentymentem. Krzak zaś brzmiał niezwykle współcześnie i nowocześnie. Stare utwory okazały się ponadczasowe. Publiczność szalała - były trzy bisy a domagano się kolejnych. Koncert ten został nagrany i sfilmowany. Czy będzie płyta - nie wiem. Natomiast na pewno, jak powiedzieli organizatorzy, już niedługo będzie można go obejrzeć na internetowej stronie zespołu - www.krzak-band,com - co zapewne chętnie uczynią Ci, którzy byli tego wieczoru w hali Waltrop. Wszystkim innym, do których ta wiadomość dotrze, gorąco polecam obejrzenie tego koncertu".

Jan Szczepański "Twój Blues" nr 4/7, grudzień 2001


Kolejny koncert już w planie

KRZAK: Pełnym sukcesem zakończył się koncert polskiej grupy "KRZAK" w Waldroper Stadthalle. Około 300 osób zjechało na koncert z całego Zagłębia Ruhry a nawet z Aachen, Darmstadt i Kilinii (Köln). Widzowie zachwyceni byli repertuarem kwartetu. W kwietniu przyszłego roku planowane jest już powtórzenie koncertu ... Obecnie w Kanadzie opracowywany jest materiał video zawierający wielogodzinny zapis prób i historycznego koncertu. Już na następnym razem będzie do nabycia CD-ROM lub płyta DVD z kroniką tej imprezy w Waldrop".

Waltroper Zeitung - 11.09.2001


300 słuchaczy podziwiało bluesa na skrzypcach

"Około 300 osób zjawiło się na koncercie polskiej grupy "KRZAK" w Waldreper Stadthalle. Było wśród nich wielu zamiejscowych gości. Zespół gra w nietypowym składzie instrumentalnym. Skrzypce i gitara w połączeniu z sekcją rytmiczną tworzą czarujący blues-rock. Grupa KRZAK zarejestrowała, łącznie z próbami, ponad 9 godzin materiału, z którego powstanie CD-ROM. Reedycje istniejących już kompaktów Krzaka sprzedawały się po koncercie bardzo dobrze ... Za rok, w listopadzie, w hali Arena w Oberhausen ma być zorganizowany koncert Krzaka w wielkim stylu."

Westdeutche Allgemeine - 12.09.2001


KRZAK - prasa niegdyś pisała

"Dla waszej informacji bluesowo rockowa scena w Polsce jest wielka. To jest cały ruch, który nazywają "Silesian Sound". Krzak jest jego niekwestionowanym liderem. Janek Błędowski i Leszek Winder są postaciami powszechnie znanymi. Solowy numer "Chwile z B." zagrany przez Janka na elektrycznych skrzypcach czyni zeń super gwiazdę. Płyta ta nagrana została podczas koncertu w cieszącym się nie najlepszą sławą klubie Riviera/Remont. Riffy są zadziorne, bass jest funky, nie ma za to wokalu. Publiczność odlatuje, huczy i sika po podłodze. Krzak Is God! Od razu zacznijcie uczyć się polskiego bo później będziecie żałować"
Richard North, "New Musical Express" (Wielka Brytania)


"Łatwość z jaką KRZAK wymieszał najprzeróżniejsze gatunki (od hard-rocka, przez swing po rytmy południowoamerykańskie), oryginalny skład instrumentów oraz wręcz eksplodujący werwą muzyczny temperament i zdolności improwizatorskie muzyków sprawiają, że kwartet ten jest jednym z najgroźniejszych konkurentów słynnego tria SBB."

Itka Schanilcova, "Kruh", (Czechosłowacja)


"Jazz-rockowa grupa KRZAK szybko zjednała sobie liczną publiczność. Już od pierwszego utworu panował wspaniały nastrój. Czterej muzyce (..) pokazali, że wschodni rock śmiało może konkurować z zachodnimi formacjami tego gatunku."

"Hamburg Anzeiger" (Niemcy)


"Wśród młodych polskich grup rockowych jednym z najciekawszych jest KRZAK (...) Mimo stosunkowo niewielkiego stażu zespołowego i młodego wieku samych muzyków, zdumiewa dojrzałością, którą łączy ze stosownym młodości temperamentem. Żywiołowa i spontaniczna muzyka wykonywana przez grupę przywodzi na myśl najlepsze zagraniczne i krajowe wzory. Ale nie tylko wśród plejady mniej lub bardziej znanych zespołów współczesnego rocka, brzmienie Krzaka oryginalnie się wyróżnia (...) Instrumentaliści tworzący grupę KRZAK wiedzą co to swing, improwizują i tym wyróżniają się także wśród młodych polskich grup"

"Melodie" (Czechosłowacja)


"Koncert SBB (...) nie wywarł na mnie takiego wrażenia, jakie odniosłem podczas występu zespołu KRZAK. Ów jazz-rockowy kwartet, w którym rolę czołową odgrywają skrzypek Jan Błędowski i gitarzysta Leszek Winder już dziś może stanowić poważną konkurencję dla tria SBB. Pełne polotu improwizowane dialogi obu instrumentalistów, klarowność aranżacji i swoboda muzycznej wypowiedzi, stanowią o walorach tej grupy."

Wojciech Soporek, "Non Stop" (Polska)


"Przed pięcioma laty polska scena po raz pierwszy zwróciła uwagę na grupę KRZAK. Czterech młodych śląskich muzyków rozwija swój własny styl na gruncie wzorców klasycznego rocka. Styl ten porównać można do innej polskiej, znanej już w Europie, grupy SBB. Rozpiętość muzyki Krzaka - tworzonej przy pomocy elektrycznych skrzypiec, gitary, basu i bębnów - sięga od hard-rocka, przez jazzowe wstawki, wolne numery po bluesowe revue. Muzyka ta grana jest z kunsztem, którego pozazdrościć mogą zarówno polscy jak i niemieccy muzycy."

"Berlin Music Scene" (Berlin Zachodni)


"Oryginalny repertuar proponuje swymi zespołowymi kompozycjami kwartet, o którym się mówi czyli KRZAK. Gitara, bas, bębny i skrzypce - w tym składzie zespół tworzy dojrzałą melodycznie i bogatą rytmicznie muzykę instrumentalną, której warto posłuchać."

"Melodie", (Czechosłowacja)


"Najbardziej udanym był występ rock-jazzowej grupy KRZAK - z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jest to w chwili obecnej najlepszy zespół grający ten rodzaj muzyki w Polsce."

Jerzy A. Rzewuski, "Jazz" (Polska)


"KRZAK ciąży ku głośnej muzyce młodej generacji. Jej Bohu, nie rozumiem, o co tym polpunkom (tak jak "Polgęś" i "Polsilver") chodzi. Na koncertach łomoczą jak nitownicy w fabryce kotłów, a w nagraniach jest to zupełnie łagodna, miła rytmicznie muzyka rock z błyskotliwymi improwizacjami skrzypcowymi."

Andrzej Ibis Wróblewski, "Non Stop" (Polska)


"KRZAK zdołał się wybronić wyłącznie muzyką (...) Prezentują oni bowiem spontaniczny typ muzykowania, pełen barwy i wyrazistości rytmicznej. Operują silnymi kontrastami, posługując się jednocześnie nowymi środkami formalnymi w zakresie rytmu, harmonii i faktury. Porywająca prosta muzyka."

Krzysztof Wodniczak, "Prometej" (Polska)


"KRZAK ma wszystkie te cechy, które są bardzo charakterystyczne dla dobrych grup rockowych. Odznacza się klasycznym bluesowo-rockowym brzmieniem, któremu odrębności nadaje czysty, pewny, niemal mistrzowski dźwięk skrzypiec; dobrze osadzoną i wywarzoną sekcję rytmiczną; soczystym i stylowym tonem gitary. Jeśli do tego dodamy pełne temperamentu, inwencji i wyczucia improwizowane solówki, swobodę wykonawczą z zachowaniem dyscypliny z zachowaniem dyscypliny formalnej i stylistycznej - otrzymamy obraz dojrzałej grupy."

Rafał Szczęsny Wagnerowski, "Zapowiedzi Wydawnicze" (Polska)


"I wreszcie KRZAK, który pokazał jak dynamikę można pogodzić z liryzmem, a zabawę ze sztuką...?"

Roman Radoszewski, "Non Stop" (Polska)


"KRZAK jest grupą instrumentalną, działającą w składzie czteroosobowym, ale poszerzanym o gości (...) Na niekorzyść zespołu pracują dwa schematy. Jeden to - antykomercyjne z góry nastawienie, eliminujące publiczność przypadkową, czy mniej rozumiejącą idiom rocka (...) Drugi, paradoksalnie wynika z pierwszego - skoro grupa świadomie ogranicza grono swych odbiorców do kręgu bardziej świadomego, oddanego czystej sztuce (...) - to tym bardziej zdaje się na surową ocenę swych umiejętności instrumentalnych, pomysłów muzycznych, brzmienia, aranżacji, kompozycji, etc..."

Stanisław Danielewicz "Dziennik Bałtycki" (Polska)


"Ten zespół wydaje się najbardziej dojrzały, a przede wszystkim świadomy swoich dokonań - wśród wszystkich polskich rockmanów, którzy zadebiutowali w drugiej połowie lat 70. (...) KRZAK istnieje w świadomości swoich słuchaczy przede wszystkim dzięki częstym koncertom. Nikt i nic nie jest w stanie oddać niepowtarzalnej atmosfery, tej jedności artystów i publiczności, pełnego zrozumienia i zaufania, stopienia we wspólne i własne - wizji i kształtu jazz-rocka..."

Dariusz Michalski, "Sztandar Młodych" (Polska)


"Dewaluowanie się na gruncie jazz-rocka romantycznego założenia - mierz siły na zamiary nie odstraszyło grupy KRZAK, choć in plus zapisać należy dobry poziom warsztatowy, Rock-jazz jest jednak w sytuacji o tyle korzystnej, że podstawowa struktura rockowa nie ulega deformacji - zawsze można wycofać się bezpiecznie, na przykład od grania bluesa. Taką drogę przebył KRZAK i - wydaje się wyszedł obronną ręką z zgotowanej przez własne ambicje pułapki..."

Jerzy A. Rzewuski, "Razem" (Polska)


"W muzyce zespołu więcej jest radości grania niż twórczości (...) Grając blues-rock KRZAK mieści się w głównym nurcie muzyki rockowej, na które jest największe zapotrzebowanie wśród młodzieżowego audytorium."

Wiesław Królikowski, "Jazz" (Polska)


"Muszę powtórzyć po raz któryś z rzędu: KRZAK to grupa reprezentująca dobry, jak na rock poziom instrumentalny, ale pozbawiony interesującego repertuaru i jasnej koncepcji stylistycznej, żyjąca przelotnymi fascynacjami i skłonna do dość naiwnego pojmowania komercjalizmu..."

Wiesław Królikowski, "Jazz" (Polska)


"KRZAK zdecydowanie wysunął się na czoło zespołów Muzyki Młodej Generacji, dzięki ciekawej i urozmaiconej muzyce wykonywanej z fantazją i ekspresją..."

Roman Waschko, "Kulisy" (Polska)


Opracowanie: © Marcin Jacobson


© 2007 by Krzak / New Sun